Zwierzenia i przemyślenia... cz. IV
Czasem bywa tak, że chcesz podzielić się z innymi swoimi przemyśleniami. Poznać opinię innych... może ktoś myśli podobnie jak Ty... może nie jesteś osamotniony ze swoimi myślami... Zapraszam do zagłębienia się w moje przemyślenia... może ja też nie jestem sam.
Zwierzenia i przemyślenia... cz. IV
Wracam po tygodniu przerwy, ostatnio podzieliliśmy się z Wami listem jaki otrzymaliśmy, a dziś… znowu ja. Temat kontrowersyjny, budzący dużo skrajnych emocji, nadinterpretacji wynikającej z niedoczytania całego przekazu, niezrozumienia etc… Tolerancja… nie macie ostatnio wrażenia, że tolerancja i poprawność ostatnio zaczynają osiągać granice absurdu? Że ludzie tracą dystans do siebie, urażają się o wszystko i za wszystko? I to właśnie nakręca całą tą spiralę jeszcze bardziej i doprowadza do skrajnych sytuacji? Że jest to wykorzystywane tylko i wyłącznie do osiągnięcia jakichś personalnych korzyści. 

Rozważmy takie dwie sytuacje. Ostatnio gdzieś słyszałem opowieść o meczu. Nie był to jakiś mecz znanych drużyn, ale chyba we Francji. Podobno była sytuacja, w której brało udział wielu zawodników (kilku białych i jeden czarny – mogę tego użyć czy już się ktoś obrazi?). Sędzia główny nie miał pewności kto zawinił i kto powinien dostać kartkę, więc podbiegł zapytać pomocniczych…wiadomo, mecz, czas leci, wszyscy w emocjach, szybkie decyzje, bo na boisku każda sekunda może zaważyć o losach meczu, o straconej okazji przez zmianę rozstawienia zawodników etc… Sędzia pomocniczy szybko zareagował i wskazał jako winnego „ten czarny” – no bo jak najszybciej wskazać człowieka nie znając jego nazwiska, numeru (bo to mało znana liga)? Po cechach wyróżniających go. To oczywiste, że nie będzie opisywał „ten w żółtych sznurówkach, z ombre na włosach i różowym kołnierzykiem…” 

Ów zawodnik usłyszał to i zaczął wyzywać sędziego od rasistów, zdaje się, że wcześniej w stronę sędziego też leciały wyzwiska, ale tym się już oczywiście nikt nie przejął. No i finalnie zawodnicy się obrazili i zeszli z boiska… Jeśli sytuacja wyglądała tak jak została mi przedstawiona, to osobiście nie widzę w niej absolutnie nic rasistowskiego, a jedynie wykorzystanie tego faktu dla uniknięcia kary (kartki) i osiągnięcia korzyści dla siebie. Wyobraźmy sobie taką samą sytuację, gdyby to było więcej ciemnoskórych i jeden jasnoskóry. Po wskazaniu „ten biały” nikt by się nie przejął, mecz leciałby sprawnie dalej, bez zbędnej zwłoki. Co stoi u podstaw tego typu przewrażliwienia? Czemu określenie „biały” jest ok, a „czarny” już nie, czy to nie sugeruje, że te osoby mają jakiś konflikt ze sobą i problem z akceptacją. Gdybym zaczął się obrażać za to, że ktoś nazywa mnie „białym” znaczyłoby to, że sam uważam się za gorszego i to problem jest we mnie, a nie w ludziach, którzy stwierdzają fakty (oczywiście, nie mówimy to o obraźliwych określeniach, których przytaczać nie będę). Tak, oczywiście, zdarzają się ataki, ale nikt nie wnika w okoliczności i całość, medialnie liczy się tylko hasło „został zaatakowany” bo ludzie to łykną, nie istotne, że rzekomo „zaatakowany” miał wiele na sumieniu, a przymus bezpośredni został zastosowany, bo nie było innego wyjścia, bo grzeczne proszenie nie pomagało. Znowu, medialnie nagłośniony zostanie przypadek jednego policjanta, który może chciał się wyżyć (i nie maił do tego prawa) ale tysiące pozostałych przypadków już się przemilczy, bo normalność nikogo nie interesuje. Nie istotne jest dla mediów, gdy więcej ataków ciemnoskórych jest na ciemnoskórych, ważny jest ten, gdzie biały zaatakuje…. Nawet sobie nie wyobrażacie jak ja nie cierpię współczesnych, nierzetelnych mediów, które zamiast przekazywać fakty od razu dają nam to co mamy o tym myśleć, pismaki z tymi chwytliwymi, dramatycznymi tytułami… Media mają ogromną moc, a ludzie niczym pelikany łykają wszystko co im się poda….

Sytuacja druga… Przemysł filmowy, tam absurd goni absurd, poprawność już te granice przekroczyła… tylko w imię parytetów. Przestały się liczyć kompetencje, przestały liczyć się predyspozycje… po prostu trzeba zatrudnić kogoś ciemnoskórego, bo jest ciemnoskóry, trzeba zatrudnić kogoś o innej orientacji tylko dlatego, że jest innej orientacji. Prowadząc firmę nie wyobrażam sobie, żeby ktoś mnie jako pracodawcę zmusił do czegoś takiego. Ja dobieram ludzi po podstawie ich kompetencji i kropka. Nie wyobrażam sobie zatrudnić kogoś, kto nie nadaje się do danej pracy tylko dlatego, że jest jakiś… bo inaczej zacznie krzyczeć o dyskryminacji. Nie wyobrażam sobie kręcić filmu o XVI Francji i zatrudniać ciemnoskórego aktora, skoro w tych czasach nie było tam ciemnoskórych. Nie wyobrażam sobie, żeby na siłę Pogromców Duchów przerabiać na kobiety czy postać Aladyna na ciemnoskórego tylko dlatego, że… no właśnie, dlaczego. Autor tych dzieł stworzył je tak a nie inaczej, to że nie ma w nich określonych postaci nie znaczy, że są dyskryminujące…. Idąc tym tropem będzie trzeba zaraz do każdej produkcji zatrudniać każdego po jednej sztuce, będzie ładnie multikulturowo, ale całkowicie nierealistycznie i przekłamane. Uwielbiam Willa Smitha, Eddiego Murphyiego, uwielbiam filmy z ich udziałem, ale w rolach do których pasują, a nie w rolach w których obsadziliby ich na siłę tylko, że było poprawnie politycznie. A w firmach… ciekawe, czy gdyby robiono testy typu black-box (sprawdzenie kandydata na stanowisko bez wiedzy jakiej jest płci, koloru, orientacji etc… etc..) to nadal byłoby tyle krzyku o dyskryminacje… 

Czemu historia zaczyna zataczać koło, czemu osoby ciemnoskóre zaczynają myśleć, że ktoś chce zrobić z nich niewolników i ich nie docenia? I zamiast pokazać swoje kompetencje (tak jak zrobili to wspomniani wyżej aktorzy) wolą głośno krzyczeć, że są dyskryminowani i tym samym dostać od tak prace, od tak uniknąć odpowiedzialności…Tęsknie trochę za czasami 13 posterunku, gdzie wszyscy śmiali się ze wszystkich, łącznie ze sobą. Może i momentami serial był za mocny, ale był dystans do wszystkiego, nie było obrażania się każde słówko. Dziś... ten serial na pewno by już nie przeszedł, bo pół świata by się poobrażało. 

Tak, jestem za tolerancją, nie mam z tym problemu, mam przeróżnych znajomych, różnej wiary i koloru skóry, świetnie się dogadujemy i oni mają podobne zdanie. Obecnie wykorzystywanie słowa „dyskryminacja” stało się bronią pomagającą we wszystkim, nawet jeśli jest to nielogiczne. Idąc dalej w te stronę doprowadzimy do sytuacji, w której strach będzie cokolwiek powiedzieć, bo jeszcze kogoś urazimy tym, że oddychamy. 

Szanujmy się nawzajem, żyjmy ze sobą normalnie, bez skrajności, bo ostatnio coraz więcej ich w naszym świecie